piątek, 31 sierpnia 2012

PRAHA

Witajcie!

          Piszę już z Pragi, którą jestem ponownie oczarowana. Byłam w tym miejscu kilka lat temu, niestety tylko jeden dzień - już wtedy wiedziałam, że kiedyś tutaj wrócę. Klimat unoszący się w powietrzu jest niesamowity. Stare miasto nocą zapiera dech w piersiach nawet mojemu wiecznie niewzruszonemu chłopakowi. Nic jednak nie jest idealne - przygnębiająca jest skrajność tutaj panująca - piękne, luksusowe, pięciogwiazdkowe hotele, dopracowane do perfekcji stroje, a kilka uliczek dalej - brud, smutek i masa bezdomnych. Uroki dużych miast, które potrafią zupełnie zepsuć nastrój. 
Po przejrzeniu miliona zdjęć, wybrałam kilka (pomijam fakt, że przez cudowne, hotelowe wi-fi, ładowały się one 3 godziny).

















Oczywiście uroku tego zachwycającego miasta zdjęcia nie są w stanie oddać. Szczególnie w kwestii poniższej, marnej składanki. Absolutnie perfekcyjne "show", z czymś podobnym nie spotkałam się nigdy wcześniej - połączenie muzyki, tańca, rytmicznego ruchu cudownie oświetlonych fontann i fragmentów kultowych filmów o miłości.





Nawiązując do tematyki bloga (niestety trochę się zapomniałam) poniżej zestaw, w którym czuję się świetnie. Na ostatnim zdjęciu widać moją najnowszą zdobycz. O glitter'owych butach marzyłam od dawna i nareszcie - 2 dni temu moje pragnienie się ziściło (o ile chęć posiadania części garderoby można nazwać pragnieniem, chyba coś ze mną nie tak). 

bluzka - Reserved, spódniczka - h&m


buty - F&F











                                                                                                                                                                     

Dzisiaj znowu krócej niż planowałam, bo przecież nie mogę spędzać ostatniej praskiej nocy owinięta w kołdrę, z laptopem na kolanach i zapychająca się nachosami, które swoją drogą uwielbiam.

Życzę Wam abyście wykorzystali najlepiej jak się da ten ostatni weekend wakacji, ja właśnie zaczynam to robić... A co do szkoły - chyba najlepiej nie myśleć o niej do ostatniej sekundy wakacji, tym bardziej, że przede mną klasa maturalna, której boję się panicznie (już samo słowo matura wywołuje u mnie dreszcze).


Loo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz